sobota, 29 marca 2014

znaleziska mniej typowe

Jako, że ponownie pies zjadł kabel i musieliśmy czekać na nowy, to zaniedbaliśmy bloga. Ale, rzecz jasna, w między czasie nie próżnowaliśmy i na tyle na ile było to możliwe dokumentowaliśmy nasze dokonania.

Dzisiaj szybki wpis, bo jesteśmy zmęczeni (na dłuższe i bardziej "kolorowe" przyjdzie czas).
Nie będzie gotowania ani przetwarzania- raczej element zaskoczenia.

Otóż 90% freegańskich zdobyczy (w naszym przypadku) to warzywa i owoce. Jakież było nasze zdziwienie jak pewnego dnia na giełdzie znaleźliśmy ponad kilogramowy... słoik dżemu. Nie otwarty, nie przeterminowany- dobry dżem! Niestety wtedy nie mieliśmy aparatu, ale słoik powędrował w dobre ręce za paczkę kaszy :)


Skoro już jesteśmy przy słodkościach. Śmietniki pewnych "owadzich" sklepów niestety coraz częściej zamykają się na klucz. Jednak warto czasem zerknąć przez szparę w boksie, bo a nóż coś się uda dosięgnąć...



...i drugie śniadanie będzie z głowy. I to nie dla jednej osoby, bo takie rzeczy występują w ilościach pół-hurtowych.

***

Zawsze ubolewamy nad brakiem przypraw w śmieciach. Cóż, to nie psuje się tak łatwo, a jak się rozerwie to już raczej nic z tego nie będzie (choć raz udało nam się dorwać worek soli z małym pęknięciem), a czosnek pleśnieje lub wysycha. Zaskoczenie z naszej strony było spore, kiedy to pewnego razu Wojtek schylił się do kubła i wydobył to:






Nie dość, że jadalne to jeszcze ładne :)
Zdarzają się też inne przyprawy- delikatne i zdecydowanie mniej trwałe niż te w paczuszkach. Ale aromat to rekompensuje:





(tego dnia przytargaliśmy 3 doniczki bazylii, z siedem rozmarynu, miętę, tymianek, a oregano z wcześniejszych łowów już od miesiąca zieleni się w doniczce)

Trafiacie czasem w sklepie na cebule puszczające szczypior? Albo widząc taką w domu stwierdzacie, że już po cebuli i ją wyrzucacie? Absolutnie nie wolno tego robić bo nawet jeśli taka cebula już nie spełnia swojej roli...


... to po odpowiednich zabiegach możemy się cieszyć tym co widać za rzodkiewką:




                                                                     (po lewej wspomniane oregano )

Na zakończenie tego skromnego wpisu ostatnia (jak dotąd) rzecz nietypowa (zwłaszcza na giełdzie warzywno-owocowej):








3 komentarze:

  1. Tym bardziej zdecydowanie bojkotuję biedronkę.
    A Was pozdrawiam i kibicuję nieustannie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ziola w doniczkach dalo sie zreanimowac czy trzeba bylo ususzyc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kilka sadzonek dało się odzyskać, ale większość poszła do suszenia. Oczywiście skwapliwie je wykorzystujemy:)
      w poprzednim mieszkaniu mieliśmy ziołowy ogródek, ale teraz mieszkamy w kamienicy i brak nam kawałka ziemi.

      Usuń