zgodnie z obietnicą podzielimy się z Wami tym co z letnich smaków udało się nam uwiecznić. na zdjęciach zobaczycie wytwory które marysia przez prawie całe lato wcinała na śniadanie- to pora roku, kiedy chcę jej się dużo surowego, dopiero z pierwszymi jesiennymi chłodami wraca faza owsiankowo- kaszowa;)
oczywiście warto podkreślić- wszystkie widoczne owoce (lub warzywa) są znalezione w śmieciach/koło nich (sic!) lub na krzaczku czy drzewie.
a jakie pyszne i słodkie cuda można z nich zrobić? szejki!
i tak np. papaja, nekaryna i banan kiedy się połączą to przybierają formę aksamitnego deseru:
i na co komu cukier z torebki?
nie zawsze jednak ma się ochotę na taką dawkę słodyczy. wtedy w miejsce papaji wskoczyły wiśnie:
tu z koleii do owoców przytuliło się nieco zieleniny. mango, pomarańcze, brzoskwinia i jarmuż:
te kolory ! <3
ten miks co prawda za mało pożywny jak na śniadanie, ale w rolii odświeżającego wypełniacza sprawdził się doskonale:
poza melonem, ogórkiem i melisą pod ostrze blendera trafił grejfrut:
i do dna! na zdrowie!
któregoś dnia marysia dostała grzybka tybetańskiego- to taki malutki grzybek przypominający kalafiora, który fermentuje mleko na coś przypominającego kefir. do tego uważa się go za wielce pożytecznego dla naszych organizmów, więc skoro nadażyła się okazja- czemu nie spróbować? zwłaszcza, że mleko sojow "kiśnie" równie dobrze.
toteż do niektórych miksów dochodził "kefirek sojowy":
czasami jednak trzeba coś przeżuć. sałata, ogórek, brzoskwinia, jeżyny i zsiadłe sojowe? pycha!
a na koniec przypadkowe odkrycie:
co zrobić z marchewkowymi wiórami z sokowirówki? gdybyśmy mieli piekarnik to na 120% wylądowałyby w cieście. niestety nie mamy piekarnika, a pies nie zje wszystkich zanim się nie popsują. jednak pewnego poranka kiedy marysia wybierała składniki na smoothie pomyślała, że trochę wiórów pewnie nie będzie wyczuwalne, a co dobre z marchewki znajdzie się w szejku.
do miksowania wybrała banany i morele- niech będzie pod kolor.
i co się okazało! kremowy banan, aksamitna morelka i drobne wiórki z marchwi po zblendowaniu zamieniły się w coś, co konsystencją i smakiem przypominało pudding!
odkrycie warte powtórzenia:)
pozdrawiamy i pamiętajcie, że nie tylko w lecie można się cieszyć taką owocową rozmaitością.
do następnego wpisu, smacznego!
do następnego wpisu, smacznego!