piątek, 9 maja 2014

spotkanie zielone


jak obiecaliśmy w poście brokułowym- kontynuacja wątku zielonego. i zaczynamy od sałatki widniejącej w poprzedniej notce.


(większość zdjęć jest archiwalna, co dowodzi temu, że przez zimę silnie się witaminizowaliśmy ;))




w sałatce poza brokułem pojawiła się kapusta rzymska (na zdjęciu z ogórkiem- połącznie mięsistej sałaty z delikatną pekinką- jakby ktoś się nie spotkał z tym warzywem), kiszone ogórki, groszek, papryka konserwowa (te trzy dostaliśmy w prezencie), szczypiorek
oraz zielone... spoiwo :) ale po koleii:


brokuła gotujemy al dente i dzielimy na małe kawałki. kapustę szatkujemy dosyć drobno, tak samo szczypiorek. ogórki kroimy w drobną kostkę, tak samo paprykę, a na koniec dodajemy groszek.
nie myślcie, że robimy z Was idiotów, którzy nie wiedzą jak pokroić sałatkę. to wszystko preludium przed ostatnim zielonym dodatkiem do sałatki, czyli...


... majokado!


wspominaliśmy o nim w AWOKADOwej impresji  i teraz prezentujemy- do zrobienia tego zielonego wegańskiego majonezu potrzebujemy mięciuchne awokado, pożądną łyżkę musztardy, 2-3 ząbki czosnku, cytrynę, ocet, sól, pieprz. te składniki blendujemy razem, aż pasta będzie gładka. jeśli po spróbowaniu nam smakuje- dodajemy 4 łyżki oleju, jeszcze raz miksujemy. i mamy cudowny, zielony "majonez" idealny do sałatek. i nie tylko :)


zawsze mamy spore spożycie wszelakich sałat- raz klasyczna masłowa, czasem ta bardziej postrzępiona, lodowa ma stałe miejsce w lodówce, czasami trafi się coś ekstra: roszponka, radicchio czy rukola. zazwyczaj wymyślamy coś w połączniu z owocami, pomidorem czy ogórkiem i lekkim sosem...





... ale pamiętajcie, że freegnie TEŻ jedzą kanapki ;)


                                    




***

pewnego dnia robiąc obchód po giełdzie marysia mająca okresowe fazy na blukselkę wyłowiła spory worek takich oto pojedynczych, oderwanych od głowek liści:

                                  


brukselka w wyobraźni większości osób to poprostu małe kapustki ugotowane w wodzie i podane jako dodatek do obiadu. ale uwierzcie- same listki wrzucone na rozgrzaną patelnie z odrobiną oleju, dobrymi przyprawami i jakimś fajnym dodatkiem (w tej poniżej wylądowało kwaśne jabłko i kiełki groszku)  mogą być fajną kolacją. i zupełnie tracą swoją "brukselkową mdłość" :)




***



a to? wiosenno-letnie, freegańskie śniadanie: sałatka z pomidorków koktajlowych, czerwonej cebulki i świeżej mięty. sól, pieprz, olej- i gotowe. proste i przepyszne.
to zdjęcie to naszamała przyjemność sprzed kilku dni- bardzo tęskniliśmy za pomidorami i jadąc na giełdę marysia wpominała jak bardzo chciałąby znaleźć kilka.


więc na koniec zdjęcie pokazujące jak niewiele potrzeba do szczęścia i to, że marzenia się spełniają:



a cebulka ze szczypiorem widniejąca z tyłu już siedzi w dończce ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz